To kociątko miało w życiu dużo pecha. Urodziło się na gospodarstwie w Bieszczadach, gdzie nikt nie dbał ani o niego, ani o jego mamę.
W pewnym momencie zachorował, a już po kilku dniach, jego oczko zamieniło się w wielkiego wrzoda, sprawiającego mu niewyobrażalny ból 😓
W tym momencie, na jego drodze stanął Pan Marcin, który będąc przejazdem zabrał malucha do domu i rozpoczął poszukiwania pomocy.
Skontaktował się z nami, a my umówiliśmy go z naszą zaprzyjaźnioną kocią okulistką.
Wczoraj maluszek przeszedł zabieg usunięcia oczka i spędził z nami jedną noc. Dziś został odebrany i opiekę nad nim przejmie znów Pan Marcin.
I teraz, do czego zmierzamy…
Pan Marcin nie ma możliwości się nim zajmować. Całe dnie spędza w pracy, gdzie musi go zabierać. Miejsce to nie nadaje się do przetrzymywania kocich dzieciaczków, ale w tej chwili po prostu nie ma innego wyjścia.
Kociątko bardzo potrzebuje normalnego domu. Najlepiej takiego na zawsze.
Kocurek jest na swój wiek bardzo malutki… pewnie nie był dobrze karmiony, a pasożyty też zrobiły swoje. Ma za to ogrom radości życia i energii do zabaw💖💖💖
Dom poszukiwany!!!!