Temat


Temat, który już od dawna nie daje nam spokoju i dziś pora go poruszyć.
Spece od zwierząt i „weteryniarze”.

Na początku przedstawimy kilka sytuacji, z udziałem naszych podopiecznych i nie tylko.

Sytuacja 1: telefon od opiekunki naszej byłej podopiecznej. Kotka ma FIP. Płyn w otrzewnej. Jest na szpitaliku, lecz lekarze sugerują eutanazję. Jedna z lepszych lecznic w regionie. Opiekunka dzwoni zapłakana i prosi o poradę. Informujemy, że FIP da się leczyć, lecz w Polsce leki nie są zarejestrowane. Wielu weterynarzy o tym wie, ale boi się pisnąć słówko – choćby gdzieś pokierować. Eutanazja rozwiązuje problem. Pani zostaje o wszystkim poinformowana i leki szybko udaje się zdobyć. Następnego dnia kotka czuje się lepiej. Dziś jest całkiem zdrowa.

Sytuacja 2: Dzwoni pan w sprawie adopcji kota. Wcześniej mieli kota, ale go uśpili. Źle wyglądał, a weterynarz powiedział, że „co prawda badań nie robi, ale z tego kota to nic nie będzie”. Kot uśpiony. Po słowach oburzenia, pan grozi, że pójdzie do prasy i powie, że nie zgadzamy się z weterynarzem. Usłyszał na odchodne, żeby nie zapomniał poinformować prasy który to lekarz.

Sytaucja 3: Kot z fundacji. Elmo <3 Poszedł do adopcji na Śląsk. Po przyjściu na świat dziecka, zaczął stwarzać problemy. "Behawiorystka" poleciła wypuszczać kota z domu. W mieście. Elmo ginął na kilka dni i wracał. W końcu pani odesłała go nam Blablacarem. Sytuacja 4: Opiekunowie spod Warszawy. Adoptowane 2 koty. Jeden już nie jest członkiem rodziny. Został wywieziony na działki, bo tak zalecił weterynarz. Kocurek cierpiał na alergię i "chlapał krwią ściany". Weterynarze podjęli próby leczenia, a skoro nie działało, zasugerowali wywiezienie kota z domu i zrobienie z niego kota bezdomnego - wszystko dla jego dobra. Ludzie posłuchali, bo to przecież lekarz. Sytuacja 5: Kotka leczona przez pół roku wysokimi dawkami sterydu, na rzekome zapalenie dziąseł. Zapalenia nie ma, ale dawki nadal ogromne, upośledzające mechanizmy obronne organizmu. Pojawił się płyn w brzuchu i anemia. Ewidentny FIP. Weterynarze sugerują eutanazję. Opiekunka na szczęście odezwała się do nas i dziś kotka biega po mieszkaniu za zabawkami i cieszy się życiem. Podsumowanie... Chcielibyśmy kierować Was do lekarzy weterynarii i mieć poczucie, że Wasze koty otrzymają tam dobrą opiekę. Chcielibyśmy mieć świadomość, że zwierzak pod opieką behawiorysty, jest w dobrych rękach i jego problem wspólnie uda się rozwiązać. Niestety niejednokrotnie tak nie jest. To na Was spoczywa, nie tylko obowiązek zapewnienia opieki specjalisty, ale też wykazanie się instynktem i odpowiedzialnością za ocenę jakości tych usług. Jeśli macie wątpliwość, coś Wam w środku nie gra, jeśli weterynarz lub behawiorysta zaleca coś, co budzi w Was niepokój lub niezgodę... konsultujcie, pytajcie. Możecie napisać lub zadzwonić do nas lub innej fundacji. Pójść z wynikami do innego lekarza, zapytać na grupach lub forum. Nie chcemy tu nikogo hejtować, ale trudno nam przejść obojętnie obok sytuacji takich, jak wymienione.

Źródło: