W ciągu dwóch dni, przyniesiono mam pod drzwi dwa koty – w tym małego Gienia.
Zdajemy sobie sprawę że większość osób interesuje się naszą fundacją, dopiero kiedy znajdzie kota i potrzebuje naszej pomocy. Prawda wygląda tak, że pomożemy na tyle, na ile sami mamy pomoc. Mimo ogólnie panujących przekonań, w fundacji nic nie dzieje się samo, a my czarodziejskich różdżek nie mamy w posiadaniu. Dzieje się to rękami przeciążonych osób, w ilości kilku sztuk…
Co więcej, wniesienie takiego Gienia do fundacji, jest dla niego realnym zagrożeniem życia.
Dlaczego?
Ponieważ przez nasze progi przewijają się również koty chore na ciężkie choroby wirusowe. Przykładowo – parwowirus utrzymuje się w środowisku do roku. Można go co prawda usunąć różnymi chemikaliami, jednak stężenie tych chemikaliów musiałoby być tak duże, że praktycznie musielibyśmy wynieść wszystkie nasze koty z Kociarni.
Kalicywirus z kolei, potrafi spowodować że kot, który przeszedł go jako mały kociak, zaraża nim przez całe życie. Wywołuje bardzo przykre objawy, a małe kociaki umierają na niego w ogromnym cierpieniu. Koty na te choroby chronią szczepienia, a pod nasz próg trafiają maluchy bez szczepień.
Dodatkowo, w każdym momencie, mamy na leczeniu w fundacji kilkadziesiąt kotów – są to różnego rodzaju infekcje wirusowe lub bakteryjne – też groźne dla maluszków.
Z drugiej strony, taki kociak jak Gienio, nie ma kompletnie żadnej odporności. Dlatego to, co dorosłe koty przechodzą w ciągu tygodnia i zdrowieją, dla małego Gienia jest śmiertelne.
Przestaliśmy już wierzyć w to, że domy tymczasowe magicznie się znajdą. Widzimy że ludzie nie chcą pomagać, a szczytem wysiłku jest zgłoszenie problemu do fundacji.
My jednak, bez pomocy, nie mamy możliwości przyjmowania małych kociąt bez szczepień.
Wszystkie miejsca, które potrafimy zorganizować dla takich maluszków, zwykle są zajęte po dwóch – trzech tygodniach sezonu na kociaki.
Przykro nam, że musimy odmawiać i wbrew wszelkim pretensjom, nie jesteśmy wszechmocni. Każdy człowiek gdzieś się kończy 🥺
I teraz: o co apelujemy w tym przydługim wywodzie…
1. Ludzi dobrego serca, prosimy o zgłaszanie się jako domy tymczasowe. Jest to bardzo dobre rozwiązanie jeśli chcecie pomagać, a nie chcecie brać odpowiedzialności na nieograniczenie długi czas. Mając takiego kociaka na tymczasie, możecie nas prosić o karmę lub pomoc w opiece weterynaryjnej. Jesteśmy praktycznie na każde wasze zawołanie 😅
2. Prosimy nie przynosić nam kociąt pod drzwi Kociarni. W Fundacji jest dla nich niebezpiecznie, a na dyżurach są często osoby, które nie wiedzą co zrobić z taką prośbą i nie decydują o przyjmowaniu kotów do fundacji. Jeśli znajdziecie małego kociaka, musicie zorganizować miejsce w którym będzie można go zabezpieczyć (tak, we własnym zakresie – wiemy, że to niełatwe, robimy to od 12 lat). Wtedy kontaktujecie się z nami, a my informujemy, czy mamy dla niego miejsce, czy też doradzimy gdzie jeszcze szukać. Ewentualnie dodamy post.