Dziś nieco edukacyjnie…a raczej uświadamiająco. Osoba z naszej fundacji


Dziś nieco edukacyjnie…a raczej uświadamiająco.
Osoba z naszej fundacji, jadąc na interwencję, zauważyła na wiadukcie w Stalowej Woli gołębia.
Ptak siedział nieruchomo na linii oddzielającej pasy.
Ewidentnie coś było nie tak. Pędzące samochody, mijały go w odległości kilku – kilkunastu centymetrów, a on nie ruszał się z miejsca.
Wolontariuszka zaparkowała samochód niedaleko, zabrała koc i udała się wzdłuż wiaduktu. Gołąb nadal tam był, mijany przez samochody.
Wydawać by się mogło, że wyjście na ulicę w takim miejscu, i schylenie po ranne zwierze, wymusi w innych kierowcach choć odrobinę odpowiedzialności społecznej…że może przynajmniej zwolnią, aby nieco spowolnić zbyt szybki w tym miejscu ruch uliczny (o tak, na wiadukcie w Stalowej Woli, wielu czuje się rajdowcami).
Niestety, nic takiego się nie wydarzyło. Ratowanie gołębia okazało się pod względem bezpieczeństwa porównywalne do selfiaka z niedźwiedziem, tudzież samotnym pieszym safari w Afryce. Samochody pędziły, a jeden z nich praktycznie musnął gołębia, tylko cudem nie robiąc mu krzywdy – i to w momencie kiedy już się do niego zbliżał człowiek…można więc było wnioskować konieczność zwolnienia.

To co wydaje się oczywiste, niestety w naszym skrajnie zobojętniałym świecie nie jest.

Wytłumaczymy jasno i wyraźnie, co należy w takiej sytuacji zrobić:
– po pierwsze: nie przekraczać prędkości dozwolonej w mieście. Gdyby samochody jechały przepisowo, każdy mógłby na bieżąco ocenić sytuację na drodze i zwolnić lub się zatrzymać. Tym razem to był gołąb…innym może być Wasz pies, kot lub ktoś bliski.
– po drugie: jeśli zauważycie sytuację nietypową na drodze, coś niepokojącego i niepasującego do otoczenia – jak na przykład tutaj, człowieka zdejmujacego żywe stworzenie z jezdni: zwolnijcie! włączcie awaryjne! zatrzymajcie się na chwilę, aby przyblokować ruch uliczny na tych kilka sekund! Nie myślcie o tym, czy to uzasadnione czy nie. Dajcie sobie chwilę na ocenę sytuacji.

W dniu dzisiejszym kierowcy, którzy mijali całą interwencję, pędzili jakby żona rodziła w samochodzie. Okazało się to przerażające i naprawdę niebezpieczne, nie tylko dla gołębia, ale i człowieka.

Ptak trafił do weterynarza, a wszystko wskazuje na to, że został jedynie lekko poturbowany i był w szoku.
Zostanie kilka dni na obserwacji i jeśli wszystko będzie dobrze, będzie wypuszczony.

Źródło: