W tym roku, trendy wiosna-lato, wyznacza nasza Pigwa :) Królować będą kapelutki z wyczesanej kociej sierści :) Pigwa trafiła do nas jako ciężarna młoda kotka, błąkająca się na terenie miasta i próbująca wysępić jedzonko na ładne oczy
W tym roku, trendy wiosna-lato, wyznacza nasza Pigwa 🙂
Królować będą kapelutki z wyczesanej kociej sierści 🙂
Pigwa trafiła do nas jako ciężarna młoda kotka, błąkająca się na terenie miasta i próbująca wysępić jedzonko na ładne oczy.
Jest już po sterylizacji i za kilka dni idzie do nowego domu.
Kot ideał! Będziemy za nią tęsknić <3
Kocica przyszła po jednego maluszka
Kocica przyszła po jednego maluszka. Po kilku wizytach w tamtym miejscu, blisko północy, musieliśmy zabrać ostatniego, o którym ewidentnie zapomniała (spadł z miejsca, gdzie je karmiła).
Szukamy kociej mamy dla jednego.
Te kociaki zostały najprawdopodobniej porzucone przez dziką kocicę, już niemal dobę temu
Te kociaki zostały najprawdopodobniej porzucone przez dziką kocicę, już niemal dobę temu. Jeśli kotka nie wróci, będziemy pilnie szukać matki zastępczej. Jeszcze dziś wieczorem.
Dziś – 12 maja 2021, mija 8 lat odkąd działamy
Dziś – 12 maja 2021, mija 8 lat odkąd działamy. Sami nie wiemy ile kotów uratowaliśmy 🙂 Szacujemy, że było ich ponad 2 tysiące. Życzymy sobie tego, aby w nadchodzącym roku udało się pomóc wszystkim potrzebującym mruczkom oraz że wyjdziemy z kryzysu w którym się znaleźliśmy.
Dziękujemy wszystkim darczyńcom, domom tymczasowym, wolontariuszom, wspaniałym domom stałym – które adoptują od nas kociaki, a także wszystkim osobom które wspierają nas – choćby dobrym słowem <3
Ta zbiórka to forma prezentu dla naszych kociaków. Za zebraną kwotę zakupimy pyszne karmy i smakołyki, chociaż nie wykluczamy że zamiast tego, jakieś maluszki dostaną szczepionkę ratującą im życie, bądź opłacimy leczenie kociej biedy, która stanie na naszej drodze.
Dlaczego ludzie nadal nie widzą potrzeby sterylizacji kocic?
Dlaczego ludzie nadal nie widzą potrzeby sterylizacji kocic? Dlaczego nikt nie czuje na sobie odpowiedzialności za żywe stworzenia, które będą się rodzić bez żadnych ograniczeń pod ich dachami lub w pobliżu ich domów?
Otóż zawsze można oddać „na wyspę”, jak to pan Artur ujął, a w kolejnym komentarzu, Pan Kris przyznał, że tak zrobi, jeśli nie znajdzie domów.
Otóż Panowie: Kocia Wyspa to wolontariusze i darczyńcy. W chwili obecnej rąk do pracy nie mamy wystarczająco, tracimy kociarnię – którą mamy do końca czerwca, a na naszym koncie długi sięgają znów ponad 25 tys. zł.
Jeśli w dalszym ciągu będziemy tak traktowani, znikniemy z mapy Stalowej Woli i nie będzie już nikogo, kto zgarnie kota po wypadku lub zabiedzoną chorą kotkę, wyrzuconą po śmierci opiekunki.
Naszym zadaniem nie jest zabieranie bezmyślnie rozmnożonych miotów od prywatnych osób, tylko interweniowanie w pilnych sprawach.
Nie mamy schroniska, a jedynie wywalczony kawałeczek podłogi, gdzie własnymi siłami staramy się wyprowadzić chore i wystraszone zwierzęta na prostą.
Bezmyślność i egoizm ludzi sięgają rozmiarów, które są dla nas przerażające…ale największe tego konsekwencje poniosą niestety koty, z których wiele wyląduje na ulicy lub umrze w wyniku chorób zakaźnych (no chyba, że Pan Kris wyda tysiąc zł na szczepienie).
Dlaczego ludzie nadal nie widzą potrzeby sterylizacji kocic
Dlaczego ludzie nadal nie widzą potrzeby sterylizacji kocic? Dlaczego nikt nie czuje na sobie odpowiedzialności za żywe stworzenia, które będą się rodzić bez żadnych ograniczeń pod ich dachami lub w pobliżu ich domów?
Otóż zawsze można oddać „na wyspę”, jak to pan Artur ujął, a w kolejnym komentarzu, Pan Kris przyznał, że tak zrobi, jeśli nie znajdzie domów.
Otóż Panowie: Kocia Wyspa to wolontariusze i darczyńcy. W chwili obecnej rąk do pracy nie mamy wystarczająco, tracimy kociarnię – którą mamy do końca czerwca, a na naszym koncie długi sięgają znów ponad 25 tys. zł.
Jeśli w dalszym ciągu będziemy tak traktowani, znikniemy z mapy Stalowej Woli i nie będzie już nikogo, kto zgarnie kota po wypadku lub zabiedzoną chorą kotkę, wyrzuconą po śmierci opiekunki.
Naszym zadaniem nie jest zabieranie bezmyślnie rozmnożonych miotów od prywatnych osób, tylko interweniowanie w pilnych sprawach.
Nie mamy schroniska, a jedynie wywalczony kawałeczek podłogi, gdzie własnymi siłami staramy się wyprowadzić chore i wystraszone zwierzęta na prostą.
Bezmyślność i egoizm ludzi sięgają rozmiarów, które są dla nas przerażające…ale największe tego konsekwencje poniosą niestety koty, z których wiele wyląduje na ulicy lub umrze w wyniku chorób zakaźnych (no chyba, że Pan Kris wyda tysiąc zł na szczepienie).
Kochani
Kochani! Nasz trójłapek Mozart, który od jakiegoś czasu jest już w nowym domu, bardzo pilnie potrzebuje naszej pomocy.
Mozart trafił do nas jakiś czas temu z jednej z wsi niedaleko Stalowej Woli. Miał tylko trzy łapki, a podczas wizyty w lecznicy, stwierdzono, że łapka nigdy nie była amputowana – kotek ją stracił w wyniku wypadku i musiał dojść do siebie własnymi siłami.
Po kilku miesiącach u nas, znalazł wspaniały dom, a jego opiekunka mając na niego oko przez całą dobę odkryła dużo więcej niż my… 🙁
Po pierwsze, trójłapek żył w ciągłym bólu, który dawał największe objawy nocą. Wtedy to słyszała jak krzyczy, próbując się poruszać i urażając kikut łapki. Biegał nerwowo po domu, jakby uciekając przed bólem. Nawet pójście do kuwetki powoduje u niego cierpienie, więc zwykle załatwia się na kocyk. My kojarzyliśmy go jako spokojnego, wiecznie śpiącego kocurka, jednak prawda była taka, że był on zmęczony bólem którego doznawał podczas kocich nocnych aktywności. Nie mogliśmy tego wiedzieć, gdyż w kociarni nasi podopieczni nocą są sami.
Nowa opiekunka Mozarta zleciła wszystkie możliwe badania, aby znaleźć przyczynę bólu. Od badań powtórzenia badań krwi, poprzez badanie moczu, USG, aż w końcu RTG. Na kikut łapki dostał miękką skarpetkę, a miejsca w których przebywał zostały dostosowane tak, aby nie urażał ranki na kikucie.
Diagnoza: „Stan po przebytym urazie kończyny miednicznej prawej z oderwaniem dystalnego odcinka kończyny na wysokości stawu skokowego – (złuszczenie nasady dalszej?)
Kikut kości piszczelowej prawej z objawami zaniku typowego dla zmian z nieużywania.”
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nieusunięty kawałek łapki przysparza Mozartowi niewyobrażalnego bólu.
Niestety, nowa opiekunka kocurka, po opłaceniu dotychczasowej diagnostyki, nie ma możliwości finansowych, aby pokryć dalsze leczenie, konsultacje i operację kotka.
Bardzo nam zależy, aby Mozart został w obecnym domu, gdyż nie mamy wątpliwości, że na bardziej troskliwą opiekę nie mógł trafić, a jedyną przeszkodę stanowią kwestie finansowe.
Mamy nadzieję, że wspólnie uda się opłacić leczenie Mozarta.
https://www.ratujemyzwierzaki.pl/zakonczmy-cierpienie-trojlapka
Mama Bru jest jedną z najdłużej czekających na dom kotek
Mama Bru jest jedną z najdłużej czekających na dom kotek. W fundacji kompletnie się nie odnajdywała, więc trafiła do pełnego kotów domu naszych wolontariuszy.
Tam, okazała się wspaniałą, miziastą i wierną towarzyszką. Kotem grzecznym, cichutkim – wręcz idealnym.
Niestety, tymczasowym opiekunom Mamy Bru bardzo zmieniła się sytuacja życiowa i kotka musi pilnie znaleźć dom.
Szukamy jej miejsca spokojnego i wyrozumiałego. Gotowego poświęcić jej sporo uwagi na początku jej pobytu w nowym miejscu, gdyż kotka należy do tych wrażliwych i każda zmiana wywołuje u niej spory stres.
Odpłaci z pewnością bardzo szybko, w formie milusich futrzastych okładów na każde zbolałe miejsce oraz głośnego mruczenia 🙂
#stalowawola #dowozimy
Kto pamięta Dymka? Trafił do nas skrajnie wystraszony i ledwie żywy – z interwencji, gdzie wyciągany był z gruzów zburzonego wcześniej komina
Kto pamięta Dymka? Trafił do nas skrajnie wystraszony i ledwie żywy – z interwencji, gdzie wyciągany był z gruzów zburzonego wcześniej komina.
Dymek z każdym dniem jest coraz bardziej radosny i ufny w stosunku do człowieka. Kocha głaskanie, ale zwykle pierwszym jego odruchem jest ucieczka lub kulenie się.
Niemniej jednak, daje się przekonać, kiedy w grę wchodzi wędka z piórkami lub miska jedzonka <3
Jesteśmy bardzo szczęśliwi patrząc na to jak rozkwita <3
Powoli zaczynamy rozglądać się za domkiem dla niego.
Kto pamięta Dymka
Kto pamięta Dymka? Trafił do nas skrajnie wystraszony i ledwie żywy – z interwencji, gdzie wyciągany był z gruzów zburzonego wcześniej komina.
Dymek z każdym dniem jest coraz bardziej radosny i ufny w stosunku do człowieka. Kocha głaskanie, ale zwykle pierwszym jego odruchem jest ucieczka lub kulenie się.
Niemniej jednak, daje się przekonać, kiedy w grę wchodzi wędka z piórkami lub miska jedzonka <3
Jesteśmy bardzo szczęśliwi patrząc na to jak rozkwita <3
Powoli zaczynamy rozglądać się za domkiem dla niego.