Felek





















WIRTUALNY OPIEKUN:
Pani Sąsiadka
Simon
Simon był jeszcze kocim dzieckiem, kiedy to razem z rodzeństwem koczował na działkach w Stalowej Woli. Dowiedzieliśmy się, że starsza pani jeździ za San, karmić je raz dziennie. Więcej nie miała siły…a to były jeszcze kocie maluszki, które powinny być z mamusią. Zabraliśmy je pod nasze skrzydła, a Simon do dziś jest z nami.
Jest nieśmiałym kocurkiem…zwykle się chowa i unika zamieszania. Może dlatego, w tej grupie ponad 100 kotów, objawy FIPa dostrzegliśmy, kiedy już jest bardzo bardzo źle. Simon jest odwodniony i ma silną żółtaczkę. Nie chce jeść, ani pić…wygląda jakby całkowicie się poddał.
Na tą chwilę nie jesteśmy w stanie zapewnić Simonowi leczenia 😭
Przerosła nas w chwili obecnej ilość chorych kotów, niespłaconych faktur, poziom awaryjny naszych środków na koncie, co oznacza, że brakuje nam nawet na utrzymanie kociarni.
Przykro nam, ale to ponad nasze siły 😭
Gdyby ktoś chciał jeszcze dać szansę Simonowi…liczymy na cud. Eutanazja może poczekać, bo niestety taki los czeka kota chorego na FIP – nieleczonego 🙁 Przypomnimy, że jest to leczenie bardzo długotrwałe i kosztowne, zaś leki w Polsce są niezarejestrowane.










Monte
Monte to jeden z naszych uratowanych kociaków, które niestety zostały u nas na stałe. Kotek zwalczył już FIPa i jest nosicielem kociej białaczki. To nie przeszkadza mu w codziennych szaleństwach i cieszeniu się życiem. Podczas gdy my się zamartwiamy, dmuchamy i chuchamy, on bawi się w najlepsze bo przecież nie wie, że jest jakimś tam „nosicielem”.
Niestety ostatnio zaczęło się dziać z nim coś niepokojącego. Napady kaszlu, które nasilały się z dnia na dzień. Początkowo myśleliśmy, że to może pasożyty…zaczęliśmy więc od odrobaczenia i podstawowych badań.
Resztę diagnostyki odłożyliśmy, gdyż obecnie nie możemy pozwolić sobie na drogie badania. Krok po kroczku spłacamy długi za leczenie i wykonane już sterylizacje, a część naszych kotów, które mogą czekać, muszą czekać na diagnostykę i leczenie.
W ostatnich dniach, kaszel Monte zrobił się jednak tak uporczywy, że zaczynamy bać się o jego bezpieczeństwo. Jego stan się pogarsza, stąd nie możemy dłużej czekać.
Dlatego też zakładamy zbiórkę i liczymy na Aniołów, którzy pomogą nam opłacić diagnostykę, poczynając od RTG i USG płuc. Zapewne konieczna będzie też wizyta u kardiologa i wykonanie echo serca.









Maui
Maui trafił do nas z jednej z gminnych przechowalni, jako maleńki kłębuszek strachu. Wyglądał jak wielkie oczka przyklejone do małego kociego ciałka <3 Zrobiliśmy wszystko, żeby wyrósł na zdrowego, szczęśliwego kociaka – lecz nie udało nam się uchronić go przed najgroźniejszym… Jakiś czas tego Maui zaczął się chować. Przestaliśmy widywać go polującego na piłeczki, czy stołującego się na środku pokoju, kiedy przynosiliśmy ulubione mięso. Kocurek do dziś jest strachliwy, więc na początku jego objawy pomyliły nam się z lękiem. Po jakimś czasie zauważyliśmy, że jego wzrok zrobił się inny – jakby pusty. Po dokładnym zbadaniu oczu i weterynarza i kompleksowych badaniach krwi – otrzymaliśmy straszną diagnozę – FIP neurologiczny (oczny) – najgorszy jaki może być. Najtrudniejszy w leczeniu. Wymagający najwyższych dawek drogiego leku. Czy damy radę do po raz kolejny uratować? Kto ma o niego walczyć jak nie my? Przecież nie ma kochającego domu, a jedynie „bidul” w którym się zasiedział…zapewne dlatego, że jego futerko jest pospolite, bure






WIRTUALNY OPIEKUN:
Maggy

























