Biało-rude kotki to prawdziwa rzadkość. Poznajcie Pomarańczkę… kotkę o wspaniałym proludzkim usposobieniu 💕
Kicia przebywa w naszej wolierze, gdzie do teraz jest pod opieką mamusi. Od niej nauczyła się wszystkiego, co potrzebne w życiu kota, a podczas gonitw i sparingów z rodzeństwem nabyła niezwykłą sprawność i szybkość 😅
Jest już gotowa, aby swe moce i wiedzę wykorzystać w Waszym domu, a zapewniamy – że wydajemy ją do adopcji z ogromnym zapasem miłości do człowieka.
Kotka szuka domu z kocim towarzystwem. Jak zwykle – niewychodzącego ♥️
Obroża tylko do zdjęć, żeby nasz fotograf łatwiej rozpoznał kociaki.
Żonkil
Kocurek już wkrótce będzie mógł iść w świat. Radosny, żywiołowy, kocha zabawy z rówieśnikami i przytulanki z ludźmi.
Żonkil to przecudny rudo – biszkoptowy kocurek, którego znakiem rozpoznawczym są piegi na nosku <3 Kotek ma niecały rok, a już jest duży i przypomina Garfielda 🙂 Z charakteru jest wyjątkowo towarzyski i łagodny, co czyni go kocim ideałem. Szukamy mu domu z kocim towarzyszem – oczywiście niewychodzącego.
Przypominamy o wspaniałym rudzielcu Żonkilu ❤️ Ten młodziutki kocurek, urodził się przy garażach w Stalowej Woli. Został zabrany do domu tymczasowego, razem z całą kocią rodzinką, a kiedy troszkę podrósł i uodpornił się, trafił do kociarni. Jest bardzo grzecznym i, jak na swój wiek, spokojnym kocurkiem. Bardzo przymilnym do człowieka i świetnie dogadującym się z innymi kotami. Taki kot idealny 🌺 Gdybyśmy mieli 1000 takich kotów, na pewno dalibyśmy radę 😉
Szyszka
Mała Szyszka czeka na dom.
Koteczka jest już odrobaczona i dwukrotnie zaszczepiona. Kocha ludzi i inne koty, ale zna tylko życie w wolierze.
Kto pokocha to cudne maleństwo?
* Obróżka tylko do zdjęć
Rudziaki
Kociaki uratowane z terenu huty kilka dni temu mają się świetnie. Pani Monika która zaoferowała dom tymczasowy, zachwala je pod niebiosa i ma z nimi naprawdę dużo radości 💕
Oto co do nas napisała:
„Ogrodnicy…wszystkie kwiatki przesadzone i to wielokrotnie 😅 Poza tym świetne kociaki. Apetyt jest, zabawy są, kuwetka 100 na 100!!”
Kociaki mogą zostać u niej do czasu adopcji a my po cichutku mamy nadzieję że znajdą dom w dwupaku 😻
Rudo-biały kocurek i ruda kotka ♥️
Dostaliśmy już kilkanaście zapytań o rudą kotkę, jednak kiedy tłumaczymy, że kotka jest bardzo zżyta ze swoim braciszkiem i chcielibyśmy oddać je do adopcji razem, zainteresowanie spada do zera 🥺
Tymczasem, ruda kotka, którą wszyscy chcą adoptować jako jedynaczkę, jest troszkę nieśmiała i lękowa, a brat dodaje jej odwagi. Kociaki nigdy nie oddalają się od siebie za bardzo, a kiedy tylko jedno drugiemu zniknie z oczu, zaczyna się nawoływanie i poszukiwania.
Spójrzcie jak one się kochają. Czy naprawdę uważacie że powinno się je rozdzielić? Czy to, że są malutkie, jest powodem do tego, żeby nie brać pod uwagę ich uczuć?
Mamy nadzieję że znajdzie się dom który pokocha oba maluchy ♥️
Kubuś
Jakiś czas temu prosiliśmy o pomoc dla działkowego kociątka z chorym oczkiem. Aby zacząć leczenie, potrzebny był dom tymczasowy, a leczenie takich dolegliwości nie daje gwarancji sukcesu, a jest długie, kosztowne i bardzo mozolne.
Kociątko, które otrzymało imię Kubuś, na swoje nieszczęście jest bure, niczym się nie wyróżnia i jest jednym z tysięcy kociąt, rodzących się każdego roku i cierpiących z powodu licznych chorób.
Nikt już nie zwraca uwagi na takie kociaki i tak było też tym razem.
Mieliśmy związane ręce…nikt się nie zgłosił, a kociak musiał wrócić do mamusi, która choćby bardzo chciała, nie potrafiła mu pomóc.
Przy najbliższej okazji, umówiliśmy jednak karmiciela na konsultację okulistyczną. Pani doktor od razu oświadczyła, że albo operuje go tego samego dnia, albo nie będzie szans na ratowanie oczka. Leczenie w takim wypadku jest długie i wymaga kropienia oka po kilkadziesiąt razy dziennie przez całą dobę. Potrzebna też będzie druga operacja za trzy tygodnie.
Nie mieliśmy sumienia skazać tego malucha na częściową ślepotę.
Po zabiegu trafił do domu tymczasowego, gdzie ze względu na wirusy, które przeszły koty – rezydenci, musi siedzieć w osobnym pokoiku, zupełnie sam, w malutkiej klateczce.
Samotność tego kociaka to symbol znieczulicy i braku inicjatywy, gdzie ratowanie tych najbiedniejszych istot spada na garstkę wrażliwych osób. Nie ma na tym świecie miłości dla tego maluszka, więc my musimy podzielić się naszą.
Mały Kubuś przeszedł już dwa zabiegi na oczko. Czeka go jeszcze jeden, a wtedy okaże się, czy cała terapia zakończy się sukcesem. Tymczasem Kubuś korzysta z dzieciństwa, które ma zapewnione dzięki pomocy w postaci domu tymczasowego ♥️
Nasz mały Kubuś, jest już dwa tygodnie po drugiej operacji oczka. W najbliższych dniach, musi mieć przeprowadzoną ostatnią, polegającą na otworzeniu zaszytego oczka. Wtedy też zobaczymy efekty leczenia i dostaniemy wytyczne na kolejne tygodnie (zapewne będzie nadal dużo dużo kropienia).
Niestety, na naszej zbiórce na maluszka jeszcze dużo brakuje i zabieg stoi pod znakiem zapytania 🙁
Żeby pomagać, musimy być wypłacalni, gdyż ilość kotów potrzebujących pomocy, będących pod naszą opieką jest przeogromna.
Blue
Pamiętacie dwa kociaki, które ludzie chcieli unicestwić? Jeden z nich jest już w swoim domu, zaś drugi czeka cierpliwie na swoją kolej. Kocurek ma piękne niebieskie umaszczenie, stąd jego imię – Blue 💙
Na początku był lekko wystraszony, ale z każdym dniem otwierał się przed opiekunką coraz bardziej.
Szukamy mu domu z kocim towarzyszem i koniecznie niewychodzącego.
Leo
Ta historia na długo pozostanie w naszej pamięci, choć jej zakończenie jest jeszcze wielką niewiadomą 🙁
Wieczorem otrzymaliśmy informację o kociątku leżącym w upale przy słupie oświetleniowym na terenie jednej z wsi pod Stalową Wolą. Według relacji zgłaszającej, maluch miał problemy z chodzeniem, a wokół latały muchy 🙁 W pobliżu, nie było domów mieszkalnych, a jedynie cmentarz i pola, więc pewnie został tam wyrzucony. Kociątko było bardzo słabe, a przy ogonku widać było głęboką ranę.
Poprosiliśmy, aby niezwłocznie przywieźć malucha – nie można było go tak zostawić, gdyż było to jednoznaczne ze skazaniem go na śmierć.
To co ujrzeliśmy na miejscu przerosło nasze najgorsze koszmary. Koci maluch został przywieziony w papierowej torbie – słaby i przerażony. Rana ogromna, jak po pogryzieniu – pełna larw, zjadających maluszka żywcem. Widok był straszny 🙁
Po wielu wykonanych telefonach, udało się znaleźć pomoc weterynarza (ogromne podziękowania dla Pani doktor Montusiewicz, za reakcję – nie jest łatwo znaleźć pomoc po godzinach). Maluch już po chwili był w lecznicy. Rozpoczęło się usuwanie setek larw z rany. Według pani weterynarz, to był ostatni moment, aby uratować temu kociemu dziecku życie. Larwy zjadały go żywcem, robiąc w jego małym ciałku tunele i przedostając się coraz głębiej.
Niestety, są to przypadki bardzo trudne do leczenia. Larwy są często głęboko i mogą być dziś niewidoczne, a wychodzić w kolejnych dniach. Mogą też dostawać się do organów wewnętrznych, a wtedy dla kociaka nie będzie ratunku. Dlatego też rozważamy opiekę szpitalną dla maluszka, na którą jednak obecnie nas nie stać 🙁
Dodatkowo, rana jest bardzo duża i widać już martwicę, więc konieczna będzie operacja, której też obecnie nie jesteśmy stanie sfinansować.
Sytuacja fundacji jest teraz bardzo trudna 🙁 Przypadków pilnych i trudnych jest bardzo wiele, a kwestia spłaty zobowiązań za ich leczenie staje się dla nas niewykonalna.
W przypadku tego malucha, konieczne jest także podanie drogiej surowicy, gdyż kociak, siłą rzeczy, ma kontakt z groźnymi wirusami, będąc pod naszą bezpośrednią opieką. Leczenia wymagają też biegunki na które malec cierpi i świerzbowiec uszny.
Mały Leo powolutku wraca do zdrowia. Rana się goi, a po larwach nie ma śladu.
Boimy się jednak o kocie wirusy, na które maleństwa pod naszą bezpośrednią opieką, są zawsze narażone.
Na tą chwilę kociak odzyskuje radość życia, a takiej wdzięczności i miłości do człowieka, już dawno nie widzieliśmy ♥️