Kociak został znaleziony w lesie, zmarznięty, z uszkodzoną tylną łapką i podejrzeniem kociego kataru.
Lipek
Lipek został wypatrzony na jednej z podkarpackich wsi. Schorowany, niewidomy na jedno oczko… Dla większości odrażający. Całym sobą pokazywał, że bardzo potrzebuje pomocy i odrobiny ciepła. Ocierał się o ludzi i mruczał głośno w ich towarzystwie. Ponieważ przez wiele dni pomoc nie nadeszła, zabraliśmy go do siebie i rozpoczęliśmy leczenie. Lipek miał wykonane pierwsze badania, które nie były najlepsze. Miał podwyższone wskaźniki nerkowe oraz silną infekcję. Leczenie trwało co najmniej kilka tygodni. Kotek znalazł dom, ale musiał go opuścić i wrócił do nas.
Lipek ma przewlekły koci katar – często jest zasmarkany, ale taka już będzie jego uroda. Dodatkowo Lipek wylizuje się z tyłu ciała. Miał już badania krwi i USG, które nic nie wykazały.
Na szczęście ma dobry humor i nie wygląda jakby coś mu dolegało.
Szuka domu, który będzie kontrolował jego stan zdrowia i zatroszczy się o niego lepiej niż my w fundacji.
Z charakteru Lipek jest cudowny – i do ludzi i do kotów.
Wśród naszych kotów obserwujemy prawdziwe przyjaźnie. Na zdjęciu Lipek i Olimpia. Żadne z nich nie wybiera się do domu stałego, a my nie chcemy ich nigdy rozdzielać.
Lipek cierpi na przewlekły katar i plazmocytarne zapalenie dziąseł (wrócił z adopcji prawdopodobnie dlatego, że nie wygląda zbyt „wyjściowo”), zaś Olimpia jest nieśmiała i bardzo spokojna, stąd nikogo jeszcze nie urzekła.
Kiedy Lipuś udaje się na spacer po innych pokojach, kotka tęskni za nim i po powrocie wita go radosnym miałczeniem ❤️
Każdego dnia widzimy je wtulone w siebie i mruczące podczas zasypiania.
Jakiś czas temu, podjęliśmy decyzję, że te kociaki pójdą do domu wyłącznie razem… A jeśli nie znajdą opiekuna chętnego na oba, to my będziemy je kochać najbardziej na świecie.
Krecik
Prawie 50 kotów, zamkniętych na powierzchni 30 metrów kwadratowych, w brudzie i we własnych odchodach. Wśród nich karmiące kocice z maluszkami, koty głodne, chore i zarobaczone. Po śmierci opiekunki, groziła im wszystkim zagłada, lecz dzięki dobrym ludziom mają cień szansy. Koty od trzech tygodni zamknięte były w transporterach, osoba która je tam zastała musiała od czegoś zacząć. Część została zabrana w pierwszej turze interwencji przez Fundację Felineus… pozostała część trafiła między innymi do nas. Wyciągane były z transporterów, gdzie spędziły długie tygodnie. Część z nich ma odparzenia, część biegunki, część przykurcze, które utrudniają im poruszanie się. Koty mają pchły, świerzbowca, tasiemca… są skrajnie wychudzone i ledwie żywe ze strachu. Z każdym dniem zaczynają ufać człowiekowi, dają się głaskać, cieszą z zabawek i jedzonka.
Przez pierwsze tygodnie, każdy najmniejszy gest w jego stronę, wywoływał panikę i ucieczkę za wszelką cenę. Kolejne dni, obserwował otoczenie z ukrycia. Teraz zaczyna doceniać głaskanie, nieśmiale zwiedza otoczenie i potrafi w towarzystwie człowieka zjeść posiłek. Nauczył się też mruczeć i wystawiać brzuszek do nieba, pokazując tym samym zaufanie jakim nas darzy.
Krecik powoli rozgląda się za nowym domkiem. Spokojnym i pełnym miłości. Z kotami lub bez. Wymaga cierpliwego, spokojnego domu, który go pomału oswoi.