KRS: 0000462235 | info@kociawyspa.org

Doktorek


Doktorek to przeurocze maleństwo o łagodnym usposobieniu. Kociak został znaleziony przy szpitalu. Jest spokojny, miły i uwielbia pieszczoty. Całymi godzinami wyleguje się na kanapie.  Szuka domu niewychodzącego z kocim towarzyszem.

Mortycjusz


Motri – tak go w skrócie nazywamy bywa charakterny. Czasem coś napsoci, a czasem siedzi spokojnie i nie rzucić się w oczy. Toleruje koty, choć nie wszystkie. Głaskany powie kiedy mu wystarczy i odejdzie.

Bonnie


Cześć jestem Bonnie, przyszłam do fundacji z moją siostrą – prawie bliźniaczką – Clyde. Wszyscy oprócz naszych ciotek mieli problemy, żeby nas odróżnić.
Szukam domu i bardzo chciałabym go znaleźć.
Zastanawiacie się jak trafiłyśmy do fundacji?
Jacyś ludzie wyrzucili nas do rowu, żeby się nas pozbyć… Tak przynajmniej mowi Ciocia bo my tego nie pamiętamy. Byłyśmy tak malutkie, że nawet nie zdążyłyśmy otworzyć oczu. Wychowała nas kocia mama zastępcza.
Gdy miałyśmy kilka miesięcy, nasza mama tymczasowa już nie może nas dłużej gościć, więc czas znaleźć prawdziwy dom.
Jaka jestem? Jestem ogólnie grzeczna, zajmuję się sobą, ale kocham biegać za piłeczką i ganiać za piórkami. Uwielbiam się przytulać! Troszkę się boję na początku nowych ludzi.
Mama mówi że zachowuję sie jak księżniczka. Ja myślę, że przesadza. Po prostu nie lubię jak mnie do czegoś zmuszają.
Niestety chorowałyśmy trochę wcześniej. Ale już jestem zdrowa. Niestety moja siostrzyczka miała słabą odporność i umarła na zapalenie płuc.
Szukam fajnego człowieka, który mnie pokocha a ja oddam mu moje całe serduszko.

Clyde


Cześć jestem Clyde, a to moja siostra – prawie bliźniaczka – Bonnie. Wszyscy oprócz naszych ciotek mają problemy, żeby nas odróżnić.
(Bonnie ma czarny nosek i jest troszkę ciemniejsza, a Clyde ma białą łatkę na grzbiecie.) Szukamy domu i bardzo chciałybyśmy mieszkać dalej razem ponieważ bardzo się kochamy.
Zastanawiacie się jak trafiłyśmy do fundacji?
Jacyś ludzie wyrzucili nas do rowu, żeby się nas pozbyć… Tak przynajmniej mowi Ciocia bo my tego nie pamiętamy. Byłyśmy tak malutkie, że nawet nie zdążyłyśmy otworzyć oczu. Wychowała nas kocia mama zastępcza.
Teraz mamy juz kilka miesięcy, a nasza mama tymczasowa już nie może nas dłużej gościć, więc czas znaleźć prawdziwy dom.
Jakie jesteśmy? Jesteśmy ogólnie grzeczne, zajmujemy się sobą, ale kochamy biegać za piłeczką i ganiać za piórkami. Uwielbiamy się przytulać! Choć Bonnie się troszkę boi na początku nowych ludzi, ja za to jestem odważniejsza.
Niestety chorowałyśmy trochę wcześniej. Bonnie już jest zdrowa, ale ja dalej walczę z powikłaniami po kocim katarze. Do tego wyszło, że mam FIV, co sprawia, że mam słabszą odporność. Za to mówią, że jestem przekochana. Uwielbiam przybijać główkę i mruczę głośniej Bonnie.
Szukamy fajnego człowieka, który nas pokocha a my oddamy mu nasze całe serduszka.

Wiktor


Wiktora znalazły dzieci, które potraktowały go jak zabawkę. Został uratowany przed utopeniem w fontannie. Kociak się boi i kuli gdy ktoś podchodzi do niego, za to mruczy i ugniata gdy jest głaskany. Szukamy mu domu gdzie będzie kochany i przytulany. Kocurek jest nieco nieśmiały, więc najlepiej odnajdzie się w domu spokojnym i z młodym kocim towarzyszem.

Tajfun


Schodek


Pewnego niedzielnego wieczoru dostaliśmy informację, że w klatce jednego z bloków mieszkalnych od dłuższego czasu pomieszkuje nieproszony gość – około czteromiesięczne kociątko. Na miejsce od razu poszedł jeden z naszych wolontariuszy, który po krótkich poszukiwaniach odnalazł zmęczonego, spragnionego, głodnego i dość mocno przestraszonego kocurka. Nie minęło jednak dużo czasu, by ten zaczął się łasić i domagać uwagi. Teraz jest jednym z najbardziej towarzyskich i „przymilaśnych” kotów w fundacji.

Schodek czeka u nas na dom już długo i nikt nigdy o niego nie zapytał. Kocurek jest wyjątkowo przyjazny w stosunku do ludzi, z kotami jak to się mówi „do tańca i do różańca”, a na dodatek posiada piękne marmurkowe umaszczenie.
Zasugerowaliśmy mu podczas sesji zdjęciowej, żeby może postarał się jakoś wyróżnić, czy coś…
No i mamy! 🥳😁

Siena


Otrzymaliśmy zgłoszenie o kociątku, wyrzuconym przy drodze w lesie. Maluszek podobno od dwóch tygodni płakał i nawoływał, lecz panicznie bał się ludzi. Był dokarmiany, lecz dla takiego maluszka to nie wszystko… To kocie dziecko powinno być jeszcze z matką. Samo nie potrafiło nawet znaleźć sobie schronienia.
Pani, która nam go zgłosiła, próbowała łapać go samodzielnie, lecz bezskutecznie.
Niestety, kiedy podjęliśmy się kolejnej próby, łapanie odbywało się w ulewnym deszczu, w gęstym gąszczu, w którym jedynie mały kociak mógł się swobodnie poruszać. Co chwilę znikał z oczu, lecz po jakimś czasie znów płakał i dało się go zlokalizować. Ewidentnie, maluch podczas dwutygodniowej samotności zdążył lekko zdziczeć. Oczywistym było, że trzeba go złapać już… był cały mokry i trząsł się z zimna.
Niestety, musieliśmy zdecydować się na łapanie maluszka na klatkę łapkę – metodę bardziej stresującą, lecz skuteczną.
Pani Monika, która mieszka niedaleko, miała co kilka godzin sprawdzać, czy udało się małego szkraba złapać.
Na szczęście już po 1,5 godziny od ustawienia klatki, kociątko było w środku, skuszone aromatycznym tuńczykiem 🙂
Po zabraniu małego wyrzutka w ciepłe miejsce, okazało się, że oprócz ogromnego zmęczenia, jest on niesamowicie spragniony głaskania, przytulania i innych kotów!
Jest to ok. 2,5 – miesięczna kotka o pięknym popielato – rudym umaszczeniu. Ma obcięte wąsy, co jedynie potwierdza, że jest celowo wyrzucona… Niewiele osób wie, że istnieje wiejski przesąd, mówiący, że wyrzucony kot nie wróci do domu, jeśli obetnie się mu wcześniej wąsy. Świadczy to jedynie o tym, jakie w dalszym ciągu panuje przyzwolenie dla krzywdzenia niewinnych stworzeń w imię własnej wygody.

W tej chwili kotka cierpi na problemy żołądkowe, co może wynikać z długotrwałego niewłaściwego odżywiania i stresu.
Jest też bardzo osłabiona i jeszcze jakiś czas minie, zanim będzie się zachowywała jak zdrowe, radosne kociątko.
Była leczona, odrobaczona, szczepiona i po odpowiednich preparatach wzmacniających. Doszła do pełni sił, na nowo się oswoiła i rośnie jak na drożdżach. Malutka otrzymała imię Siena i czeka na stały dom.
Szuka odpowiedzialnego domu z drugim młodym kotem 🙂

Calzone


Kociak trafił do nas z rodzeństwem, błąkali się po garażach szukając schronienia. Calzone uwielbia się bawić i wszędzie go pełno.

Marinara


Kociak trafił do nas z rodzeństwem, błąkali się po garażach szukając schronienia. Marinara uwielbia się bawić i być głaskana.