Janusz


Nasz podopieczny został znaleziony leżący przy drodze, w kałuży błota. Był bardzo ciężko ranny, najpewniej po zderzeniu z samochodem.
Znalazła go nasza wolontariuszka Ewelina, która mimo zmroku zauważyła z samochodu niewielki ruch. Do dziś się zastanawiamy, jak w ciemnościach dostrzegła kotka, który leżąc w kałuży błota był praktycznie niewidoczny. Kocurek, oprócz tego że był mokry, oblepiony błotem i zakrwawiony, był silnie wychłodzony i miał drgawki.
Został zabrany do weterynarza i udzielona mu została pierwsza pomoc. Początkowo był w tak złym stanie, że nie było możliwości wykonania podstawowych badań i prześwietlenia.
Nie robiliśmy sobie wielkich nadziei… jego stan był tak zły, że obawialiśmy się, że nie przeżyje nocy.
Jak się jednak okazało, kotek postanowił zawalczyć, i mimo poważnych urazów, małymi kroczkami wraca do zdrowia. Stopniowo odzyskiwał możliwość jedzenia… głównie mokrych pokarmów i udawało mu się nawet przespacerować kilka metrów. Po chwili tracił jednak równowagę i przewracał się na bok.
Janusz – bo tak dostał na imię, ma połamane kości pyszczka. Przeszedł operację drutowania szczęki i ze względu na ogromny ból, nie radzi sobie z jedzeniem.
Mimo całego tego cierpienia, kocurek jest szczęśliwy, że jest z ludźmi. Jest bardzo cierpliwy i przyjazny, a przy głaskaniu ugniata łapkami z radości 🙂