Promyk


Taka oto skóra i kości trafiła do nas spod drzwi jednej z lecznic weterynaryjnych w Stalowej Woli. Kocurek z pewnością był kiedyś domowym mruczkiem, gdyż jego miłość i wdzięczność w stosunku do człowieka nie zna granic. Zapewne też, błąkał się przez długie miesiące, nie umiejąc znaleźć sobie pożywienia. Pod skórą nie da się wyczuć ani grama mięśni, a kotek ledwo trzyma się na łapkach. Dawno też przestał się myć i minie jeszcze trochę czasu, zanim zostanie misterem fundacji 😉 Mimo ropnego kataru ma ogromny apetyt, lecz musimy uważać, aby za duże porcje jedzenia mu nie zaszkodziły.