Ciąg dalszy zwrotów z adopcji, a my zaczynamy wątpić w gatunek ludzki, już tak na poważnie


Ciąg dalszy zwrotów z adopcji, a my zaczynamy wątpić w gatunek ludzki, już tak na poważnie…
Kasjo poszedł do nowego domu kilka dni temu. To przesympatyczny kocurek, którego pani wypatrzyła w jednym z ogłoszeń. Ma już kota od nas, adoptowanego kilka lat temu, więc myśleliśmy że będzie dobrze…
Niestety, po kilku dniach od przeprowadzki Kasjo do Krakowa, pani dzwoni i mocno już podniesionym tonem zaczyna od tego że jeszcze nie dotarła do niej pocztą książeczka zdrowia. Wydawało się że problem do rozwiązania w ciągu doby, ale to nie koniec.
Po chwili dowiadujemy się że kot jest chory i „NIE TAK SIĘ UMAWIALIŚMY”. Poziom pretensji i złości sięga zenitu.
Po przypomnieniu, że każdy kot może nabawić się drobnej infekcji ze stresu i że zawsze o tym informujemy, pani przechodzi do kolejnych oskarżeń – tym razem już ściśle pod kątem Kasjo. Każe go odebrać natychmiast, przy czym ona się z domu nie ruszy. Przyjechać i zabrać!!!!
Kasjo trafił dziś do domu tymczasowego w Krakowie (dziękujemy Izabela Wojtyła) i pilnie czeka na nowy… tym razem świadomy i kochający dom. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że zwrot kota podyktowany jest brakiem czasu, aby się nim zajmować 🤯 Nowa wersja, nieco łagodniejsza od trzech pozostałych.

Tymczasem Kasjo, jak widać na zdjęciach, zdążył już od rana wyzdrowieć <3 Przykro nam, że nasze koty bywają ofiarami konsumpcjonistycznego sposobu myślenia. Przykro nam, że opiekunowie kotów wylewają na nas swoje żale i pretensjami próbują usprawiedliwić (przynajmniej przed otoczeniem) swoje postępowanie. Przykro nam, że koty traktowane są jak wyposażenie domu, które można zwrócić jeśli nie spełni oczekiwań. Przykro nam, że jako fundacja jesteśmy "chłopcami do bicia", bo organizacja charytatywna nie ma w świetle społecznych oczekiwań prawa się przeciwstawić. Wyciągamy lekcję z każdym takim kolejnym wybrykiem, choć czasami naprawdę trudno poznać człowieka, podczas kilku rozmów. Pewnie zawsze będziemy w jakimś stopniu narażeni na frustracje i agresję ludzi, bo bez kontaktu z ludźmi nie znajdziemy żadnego domu. Planujemy jednak edukować i wyjaśniać...również to, jak rozmawiać z fundacją o tym, że nie pokochaliśmy adopciaka tak, jak powinniśmy.

Źródło: