Co roku otrzymujemy masę zgłoszeń


Co roku otrzymujemy masę zgłoszeń, abyśmy ratowali osierocone kocięta, których przyjście na świat nastąpiło w wyniku decyzji zgłaszającego.
Wyjaśniamy i mamy nadzieję, że takich zgłoszeń otrzymamy chociaż trochę mniej: nie pomagamy tzw. „rozmnażaczom” z kilku powodów. Po pierwsze: nie jest to w naszym statucie. My zajmujemy się kotami bezdomnymi. Po drugie: odkąd istniejemy – prosimy i błagamy, aby nie rozmnażać kotów i kastrować te które macie pod opieką. Każde rozmnażanie, nawet domowych kocic, przyczynia się do wzrostu bezdomności. Nie jest istotne, z czy sami znajdujecie młodym domy czy nie – chodzi o ilość.
Chcecie znaleźć dom? Macie taką możliwość? Wyciągnijcie kociaka że schroniska, gdzie dzieciństwo spędza za kratami. Weźcie z ulicy! Nie dokładajcie już!
Aby koty mogły żyć w dobrostanie i aby każdy z nich znalazł dom, musimy drastycznie obniżyć liczebność populacji.
Po trzecie: w chwili obecnej, odmawiamy nawet kotom które umrą na ulicy… odmawiamy z powodu przeciążenia. Brakuje nam sił, ludzi do pomocy, domów tymczasowych i brakuje nam środków finansowych.
Nawet, jeśli kocica przychodzi do Was na podwórko i uważacie ją za „nie Waszą kocicę”, to jedynie Wy poniesiecie konsekwencje jej rozmnożenia się na Waszej posesji. Jeśli nie zadziałacie w porę, to żadna fundacja i żaden urzędnik nie przyjmą argumentu „to nie nasz kot”. Dlatego sugerujemy aby przyjąć, że Wasza odpowiedzialność za otoczenie, nie kończy się na czubku własnego nosa. Czasem trzeba zrobić coś dla kogoś, czasem trzeba pomóc żywemu stworzeniu bezinteresownie lub dla własnej późniejszej wygody. Pieniądze na kastrację takich kotów zawsze się znajdą, lecz jeśli na Waszym podwórku nagle zagości rodzinka z sześcioma kociętami, dlatego że uznaliście że to nie Wasza sprawa – nikt tej odpowiedzialności za Was już nie weźmie, a będzie to odpowiedzialność, której nie pozazdrościmy.

I na koniec. Jeśli weterynarz mówi Wam, że sterylizacja aborcyjna nie powinna być przeprowadzona ze względów bezpieczeństwa. Zmieńcie lecznicę.
Każda fundacja przeprowadza takich zabiegów dużo, redukując znacznie ilość cierpienia wokół. Mamy jednak świadomość że część weterynarzy po prostu, nie chce robić takich zabiegów. Czy ich opinię o braku bezpieczeństwa są zasadne?
Nie wiemy, ale podejrzewamy, że nie.
Można zgłaszać się do nas po poradę. Wyślemy Was do jednej ze współpracujących z nami lecznic.

Źródło: