Do wszystkich pieklących się o zabranie psiaka z wczorajszego postu. PSA NIE MA. Zniknął.
Nasi wolontariusze są za to atakowani i piętnowani, zarówno tutaj – w Waszych komentarzach, jak i w życiu prywatnym (za to że zaburzają spokój i tak już zajętych Polaków).
Jeśli psiak się pojawi, nie spoczniemy, dopóki nie zostanie zabrany. Są też inne pomysły na znalezienie go, o których nie możemy pisać publicznie. Zabralibyśmy go z policją lub bez, mimo tego, że sąsiedzi – mieszkańcy tej pięknej polskiej wsi, jednym głosem krzyczą, że życie i dobrostan zwierzęcia są nieważne, a pies jest rzeczą – własnością oprawcy. Zeznawać, jak się domyślacie nikt oficjalnie nie będzie. Słyszeliśmy o tym znęcaniu od kilku osób, które teraz chowają głowy w piasek, a żadne postępowanie nie będzie wszczęte bez świadków.
Pamiętajcie też, że to nie jest żaden nasz obowiązek. Jesteśmy fundacją, która zajmuje się KOTAMI.
Robimy to tylko dlatego, że życie żadnej czującej istoty nie jest nam obojętne, a nikt inny nie chciał się podjąć tej interwencji. Po fali hejtu, jaka spadła po ostatnim poście po równo na nas i oprawcę, mamy serdecznie dość i zastanowimy się kilka razy, czy w kolejnej takiej sytuacji reagować, czy lepiej się nie narażać.