FIP to podstępna choroba, która nie czeka na dobry moment. Pojawia się wtedy kiedy nie dajemy już rady i powoli gasi w naszych podopiecznych radość życia i siłę do funkcjonowania.
Chaplin, zwany u nas żartobliwie Kitlerem miał ciężkie życie. Trafił do lecznicy z terenu naszego miasta ciężko ranny. Stracił wtedy ogonek i długo przebywał w szpitaliku. Był wtedy jeszcze bardzo malutki, a życie dało mu tak popalić, że był naprawdę malcem z piekła rodem.
Postanowiliśmy go przyjąć do fundacji i dzięki ogromnej miłości i cierpliwości wolontariuszy, stał się przesympatycznym kocurkiem, zapatrzonym w człowieka i szukającym kontaktu.
Do niedawna…
Zaobserwowaliśmy, że stał się mniej aktywny i jakby smutny. Jego sierść zrobiła się brzydka i posklejana, ale wydawało nam się, że upały mu po prostu nie służą 🙁
Początkowo badania krwi nie wykazywały żadnych anomalii, ale FIP ma to do siebie – diagnostyka jest bardzo trudna.
Teraz stało się jasne – brzuszek naszego Kitlerka stał się „lejący”, wypełniony płynem, a kręgosłup wyczuwalny. To kolejny krok za tęczowy most. Statystycznie od czasu jednoznacznych objawów, kot ma około 9 dni życia. Tyle czasu mamy, aby go uratować.
Prosimy o wsparcie jego leczenia… nie odpuszczają nam te kocie choroby, a przecież nie możemy odmówić żadnemu podopiecznemu ratunku 🙁
https://pomagam.pl/3fnrwr