Małe przypomnienie lub uświadomienie dla osób dzwoniących do nas z naszego terenu (okolice Stalowej Woli). Fundacja nie jest ekopatrolem całodobowym


Małe przypomnienie lub uświadomienie dla osób dzwoniących do nas z naszego terenu (okolice Stalowej Woli). Fundacja nie jest ekopatrolem całodobowym, nie jest również publicznym schroniskiem. Nie jesteśmy pracownikami lecz wolontariuszami i jak sama nazwa wskazuje – NIE DOSTAJEMY ZA NASZĄ PRACĘ WYNAGRODZENIA. Nie mamy służbowego samochodu, więc nie jesteśmy darmową kocią taksówką. Nie jesteśmy również darmową lecznicą weterynaryjną i nie mamy na etacie weterynarza.
Ilość telefonów z pytaniami i żądaniami, przekracza w dniu dzisiejszym wszelką ludzką przyzwoitość.

Przed chwilą na przykład zadzwoniła pani, która WCZORAJ widziała rannego kota i biedna spać przez niego nie mogła…a zgłosiła go dziś, 10 minut przed zamknięciem lecznicy weterynaryjnej. Oczywiście, sama nie zrobi w jego kwestii nic, bo jest to przecież nasz OBOWIĄZEK!!!

To nie jest, droga Pani, obowiązek, a nasz wybór, aby wolny czas poświęcić ratowaniu zwierząt. I jak żaden człowiek, nie jesteśmy wszechmocni. Każdy człowiek gdzieś się kończy i krzyki czy pretensje tego nie zmienią. Bardzo jednak żałujemy, że obowiązkowe nie jest bycie przyzwoitym człowiekiem.

I tak na koniec: przypominamy, że na apele o domy tymczasowe lub wolontariuszy nie zgłasza się NIKT. Jest nas niezmiennie garstka ludzi, dla których nasz obecny skład podopiecznych, stanowi 200 % normy.

Źródło: