Pamiętacie kotkę z cmentarza w Lipie? Była dokarmiana przez długie miesiące. Nasza wolontariuszka Paulina nawet znalazła jej dom tymczasowy, lecz nie udało jej się skomunikować z jedną z karmicielek i kotka została do późnej jesieni bez dachu nad głową.
Na szczęście inna dobra dusza, ratująca wiejskie koty, wciąż szukała dla niej miejsca. Zrobiło się bardzo zimno, a u nas zwolniła się klatka, dzięki czemu mogliśmy przyjąć Bodzię.
Jak się okazało, kotka była już poważnie chora…miała silny stan zapalny i była bardzo słaba.
Zauważyliśmy też, że ma ucięty ogonek…zapewne nie miała łatwego życia 🙁
Bodzia jest teraz u nas – w ciepełku, z pełną miseczką.
Nie do końca lubi inne koty, ale za to ludzi darzy wielkim uczuciem <3
Szukamy jej domu, gdzie będzie miała spokój i głaskanko na wyłączność.