Są takie sytuacje, kiedy ktoś zgłasza nam kociaka, mówi z grubsza gdzie, po czym idzie spokojnie do domu. Zostawia nas z moralną odpowiedzialnością poszukiwania igły w stogu siana. Tak też stało się i dziś.
Takie sytuacje kompletnie wyprowadzają nas z równowagi. Nasi wolontariusze starają się być na każde zawołanie, ale wysyłanie lokalizacji i oddalanie się od znalezionego maluszka to szczyt hipokryzji. Tym razem kociego dziecka nie udało się odnaleźć, i pewnie zostanie w zimną noc samo.
Nie lubimy i wcale nie uznajemy tego za dobry uczynek.
Stalowa Wola. Błonia.