Słów kilka o złowrogo brzmiących skrótach FeLV i FIV


Słów kilka o złowrogo brzmiących skrótach FeLV i FIV.
Dla wielu kotów te dwa wirusy wykazane na testach płytkowych, to wyrok – czeka je eutanazja lub życie za kratami.
Nie u nas.
FIV przenoszone jest głównie przez głębokie pogryzienia, co eliminuje niemal do zera ryzyko zarażenia, jeśli koty w stadzie się lubią.
FeLV, czyli tzw. kocia białaczka, przenosi się na inne koty przez ślinę, a na powietrzu ginie w kilka sekund. Na tą chorobę dostępne są szczepionki, które umożliwiają ochronę kotom narażonym na kontakt z „felvkami”.

A poniżej przykład Chinki…skazanej na długą odsiadkę z powodu OBU wirusów wykrytych w testach. Trafiła do nas po 10 miesiącach spędzonych w lecznicowej klatce, po tym, jak dowiedzieliśmy się, że nikt nie ma na nią pomysłu. Tak jest…Chinka ma FeLV i FIV…i kupę radości z życia 🙂
Do adopcji 🙂

https://www.facebook.com/kocia.wyspa/videos/410967349456874

Źródło: