Sytuacja z dziś: Otrzymaliśmy telefon od człowieka, który oznajmił, że chce oddać nam kota


Sytuacja z dziś:
Otrzymaliśmy telefon od człowieka, który oznajmił, że chce oddać nam kota. Kotek należał do jego zmarłego sąsiada i w zimne dni szukał pomocy u ludzi.
Człowiek ten postawił sprawę jasno: mamy czas do 12, żeby go zabrać. W innym wypadku wywiezie go 20 km od domu, aby kotek nie wrócił.
W obliczu takiego podłego szantażu, mimo iż z szantażystami zwykle nie rozmawiamy, postanowiliśmy zabrać kotka. Nie możemy pozwolić, aby został wywieziony, gdyż w mrozy nie przeżyje w obcym miejscu.

Jak się okazało, bohaterem tej historii był człowiek majętny, właściciel największej willi w okolicy, która całą swoją okazałością krzyczy, że jej właściciel jest lepszy od innych.
Nie tylko nie usłyszeliśmy od pana Szantażysty słowa „dziękuję”, ale nie otrzymaliśmy nawet najmniejszego wsparcia – choćby na opłacenie podstawowych szczepień czy odrobaczenia.
Jesteśmy organizacją, która utrzymuje się ze zbiórek, bazarków i innych inicjatyw – realizowanych kosztem naszego czasu wolnego i Waszych dobrych serc.
W ostatnich tygodniach, nasza sytuacja jest bardzo ciężka i nie wiemy, jak długo uda nam się dalej prowadzić fundację…koszty utrzymania w ciągu roku wzrosły dwukrotnie, a potrzebujących kotów było w tym roku zatrzęsienie.
Pan Szantażysta zaś, pozbył się problemu – łatwo, szybko i co najważniejsze – za darmo. Kolejny udany biznes.

Jaki z tego morał?
Pieniądze na koncie, piękne wille, dobre samochody – to nie czyni nas ludźmi z klasą, ludźmi dobrymi, ludźmi z tzw. moralnym kręgosłupem. Pozycja materialna nie czyni nas ludźmi wartościowymi. Pan Szantażysta, mimo że „upchnął” problem drobnym zagraniem na ludzkiej dobroci, pozostanie sobą…i ze sobą będzie musiał żyć.

Źródło: