KRS: 0000462235 | info@kociawyspa.org

Za tęczowym mostem


Picasso


Picasso pojawił się na ulicach Stalowej Woli jakiś czas temu. Od razu dało się poznać, że jest ciężko chory, lecz dopiero teraz, kiedy jego stan się znacznie pogorszył, udało się go złapać.
Z przerażeniem odkryliśmy, że kotek jest tak chudy i osłabiony, że chwieje się na łapkach.
Na tą chwilę nie wiemy co mu jest i jak mu pomóc. Potrzebna będzie szczegółowa diagnostyka i możliwe, że hospitalizacja.
Próbujemy też pokazać mu, że człowiek nie będzie już dla niego zagrożeniem. Kocurek bardzo się boi ludzi 🙁
Picasso przebywa w naszej kociarni od kilku dni. Widzimy, że ze strony człowieka nie spotkało go w życiu nic dobrego. Nie rozumie dotyku a czasem wystarczy tylko na niego spojrzeć, a on wpada w panikę. Niestety, zbiórka na jego leczenie też nie przynosi efektu, a my nie mamy środków, żeby go leczyć. Uzbieraliśmy jedynie na podstawową opiekę – w tym odrobaczenie i karmy specjalistyczne. Cała reszta diagnostyki musi poczekać 🥺
Picasso trafił do szpitala. Nadal nie wiadomo co mu jest. Podczas pobytu u nas, jego stan, mimo wielu starań, w ogóle się nie poprawił. Miał momenty ożywienia, większego apetytu, po czym nagle osłabł całkowicie.
Musimy o niego zawalczyć. Wiemy, że wiele takich przypadków da się wyciągnąć, a beznadziejne wyniki badań czasem potrafią się zmienić nie wiadomo skąd.

Negri


Ptyś


Mały Ptyś trafił do nas jako 4-tygodniowe kociątko. Jego pierwsze próby jedzenia z miseczki nie nastąpiły więc pod czujnym okiem mamusi, a w atmosferze strachu i tęsknoty 🙁 Maluszek trafił do domu tymczasowego, gdzie został przygotowany do przyjęcia do kociarni. Wszystko było dobrze…zgodnie z planem, zgodnie z najlepszymi chęciami i intencjami. Niestety zauważyliśmy, że brzuszek który wydawał się kwestią przejedzenia, zrobił się lejący jak balon wypełniony wodą. Miał już lekkie problemy z poruszaniem się, ale nic nie wskazywało, że objawy postąpią tak szybko. Było już za późno na wizytę u weterynarza, więc zaplanowaliśmy ją na następny dzień. Rano zastaliśmy maluszka trzęsącego, niepotrafiącego utrzymać się na łapkach. Droga do weterynarza była traumą – nie tylko dla niego, ale i dla nas. Objawy przypominające padaczkę praktycznie nie mają końca, a kociak jest wycieńczony 🙁 Pobrana została krew na badania. Lekarze wykonali też punkcję brzuszka – płyn FIPowy.

Poprawa jego stanu następuje bardzo powoli i tak naprawdę z dnia na dzień, prawie jej nie widzimy. Wszyscy są bardzo przejęci i dzielimy się obowiązkami i lekami. Pojawiają się coraz to nowe problemy z jego zdrowiem jak na przykład „ulewanie”. Kotek cierpi prawdopodobnie na paraliż zwieracza przełyku co powoduje że to co przełknie wylewa się z niego. Wielu z was śledzi jego losy więc nie chcemy zostawiać was bez żadnych informacji. Ptyś żyje, poświęcamy mu bardzo dużo uwagi i miłości i jesteśmy stale na łączach z weterynarzami. Ciągle dokupujemy nowe preparaty i szukamy nowych rozwiązań.

Heniek


Bury kocurek

Bambik


Kitku


W ostatnich dniach zabraliśmy cztery kociaki z jednej z gminnych przechowalni. Mieliśmy świadomość tego że mogą być zakażone najgorszym możliwym wirusem, jednak sumienie nakazywało nam je zabrać i zrobić wszystko, aby przeżyły.

Maluch chętnie bawi się z rówieśnikami.

WIRTUALNY OPIEKUN:

Agata

Pimpuś


Pimpuś to starszy, schorowany kotek, przyjęty przez nas ze schroniska. Przez długi czas był tam leczony. Trafił do nas z dużym bólem, uporczywym, mokrym kaszlem, a wkrótce po przyjęciu zaczęły się biegunki.
Jest pod specjalną opieką weterynaryjną obejmującą walkę z przewlekłym bólem, wynikającym prawdopodobnie ze zwyrodnień, udało się wyleczyć stan zapalny dolnych dróg oddechowych, a jego brzuszek w końcu przestał boleć …
Niemniej jednak, opieka nad tym cudownym kocim staruszkiem, wymaga bardzo dużo uwagi, a także środków finansowych.
Obecnie leczymy infekcję oczka, lecz możliwe że konieczna będzie również wizyta u okulisty w Lublinie 🙁
A może ktoś zechciałby zostać wirtualnym opiekunem Pimpusia?

Samanta


Rysiu


Kocurek ponoć oswojony, plączący się pod nogami, kochający człowieka – bezdomny od dwóch lat 🙁 Ostatnio podupadł na zdrowiu, co skłoniło karmicielkę do szukania dla niego pomocy.

W lecznicy okazało się, że burasek jest chory na białaczkę i fip 🙁 Dużo jak na jednego kota, choć teoretycznie jest dla niego szansa (tyle że bardzo kosztowna) 🙁

W rozmowie telefonicznej z panią karmicielką wytłumaczyliśmy, że mamy ogromne długi, a jego leczenie pochłonie kilka tysięcy zł. Odmówiliśmy 🙁

Płacz tej kochanej kobiety, która musi pożegnać się ze swoim podopiecznym, był nie do zniesienia. Kobieta ledwo wiąże koniec z końcem, a całe swoje pieniądze wydaje na dokarmianie kotów. Zaczęła nas błagać o jakąkolwiek pomoc i zobowiązała się do żebrania o wsparcie finansowe wśród sąsiadów.

Obok takiej desperacji nie da się przejść obojętnie. Dlatego też nie poddamy się bez walki i choćby nagłośnienia tej sprawy. Dla nas opieka nad takim kotkiem to w tym momencie zbyt wiele, lecz może na świecie jest więcej dobrych dusz.

Kotek ma się coraz lepiej, jest przyjazny do innych kotów i szuka człowieka który się nim zajmie.

Mika