Kudłata







Rynio
Wiek: ok. 4 lata
Rynio to żywiołowy kocurek. Kocha zabawy, uwielbia kiedy wkoło coś się dzieje, a inne koty zachęca do zabaw. Niestety, Rynio jest nosicielem kociej białaczki, dlatego szukamy mu domu z innym kociakiem białaczkowym lub z kotami zdrowymi lecz dwukrotnie na białaczkę szczepionymi. Rynia białaczka jest całkowicie bezobjawowa, a maluch tryska zdrowiem i energią. Warto adoptować kotki FeLV +. Nosicielstwo to nie choroba, a sam jego fakt zmniejsza znacznie szanse na adopcję.


















Tulisia
Tulisia, zwana Babcią, to kolejny koci dramat, który rozgrywał się w samotności przez wiele dni. Koteczka dosłownie umierała, siedziała skulona na odludnym terenie, który z pewnością nie był jej domem. Została tam wyrzucona, kiedy już nie potrafiła sobie poradzić. Była słaba, chora, zjadana żywcem przez pchły.
Kiedy została zabrana do lecznicy, nie dawano jej większych szans: silna infekcja, głęboka anemia, odwodnienie… Babcia się poddała
Ludzie, na których trafiła, nie pozwolili jej tak łatwo odejść. Po leczeniu, odpchleniu i wielu kryzysach, poczuła się odrobinkę lepiej. Wtedy to okazało się że jest nosicielką wirusa białaczki.
Trafiła do nas, gdyż mamy zasadę, że każdemu kotu białaczkowemu dajemy szansę.
Wiele z nich udało nam się wyleczyć i dać wspaniałe lata życia.





















Erwin
Wiek: ok. 4 lata
Erwin to kotek, który jest dosyć nieśmiały. Trochę czasu zajęło mu oswojenie się z ilością kocich współtowarzyszy, których poznał w fundacji. Bardzo polubił się z Kiwi i teraz razem spędzają większość czasu. Prawdopodobnie sam Erwin nie wie, w ilu jeszcze pozycjach jest w stanie zasnąć. Erwin to jeden z bardziej łagodnych kotów w fundacji.





























Noe
Kociak przybył i wywołał powódź (wąż od pralki wyszedł z zaworu), sam wskoczył wysoko do pudełka rozrabiając go na konffetti. Stąd jego imię Neo w swoim pudełku Arce.



Juri
Prawie 50 kotów, zamkniętych na powierzchni 30 metrów kwadratowych, w brudzie i we własnych odchodach. Wśród nich karmiące kocice z maluszkami, koty głodne, chore i zarobaczone. Po śmierci opiekunki, groziła im wszystkim zagłada, lecz dzięki dobrym ludziom mają cień szansy. Koty od trzech tygodni zamknięte były w transporterach, osoba która je tam zastała musiała od czegoś zacząć. Część została zabrana w pierwszej turze interwencji przez Fundację Felineus… pozostała część trafiła między innymi do nas. Wyciągane były z transporterów, gdzie spędziły długie tygodnie. Część z nich ma odparzenia, część biegunki, część przykurcze, które utrudniają im poruszanie się. Koty mają pchły, świerzbowca, tasiemca… są skrajnie wychudzone i ledwie żywe ze strachu. Z każdym dniem zaczynają ufać człowiekowi, dają się głaskać, cieszą z zabawek i jedzonka.
Juri prawie przekonał się do człowieka, wciąż boi się stojących osób, ale gdy się przy nim usiądzie i pogłaszcze, wykłada się na podłodze do głaskania.



















































